Kącik Zoopsychologa
FAQ
::
Szukaj
::
Użytkownicy
::
Grupy
::
Galerie
::
Rejestracja
::
Profil
::
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
::
Zaloguj
Forum Kącik Zoopsychologa Strona Główna
»
behawior psów
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Ogólnie o forum
----------------
regulamin forum
stowarzyszenie zoopsychologów
przedstaw się :)
propozycje i uwagi
Behawior
----------------
behawior psów
behawior kotów
Zaburzenia zachowania
----------------
zaburzenia lękowe
agresja
zaburzenia zachowań kotów
inne
Leki wspomagające terapię
----------------
leki farmaceutyczne
leki naturalne
diety
Prawo
----------------
przepisy prawne
Szkolenie i wychowanie
----------------
socjalizacja szczeniąt
socjalizacja psów dorosłych
szkolenie
wychowanie kotów
wychowanie psów
Aktywne spędzanie czasu
----------------
zabawy dla kotów
zabawy dla psów
psy użytkowe
ESPZ
----------------
kursy
seminaria
moduły
baza hotelowa i dojazd
Polecane Książki
----------------
książki, które warto przeczytać
Hyde Park
----------------
kącik spraw innych
Nasze zdjęcia
----------------
galeria
Ogłoszenia
----------------
mydło i powidło związane z psami i kotami
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Berro
Wysłany: Śro 20:12, 07 Kwi 2010
Temat postu:
Jeżeli powtorzę po kims to wybaczcie bo troche długo czytac . Mam takie zdanie, że tworzymy stado takie, jakie sami zbudujemy. Ja traktuję psy osobowo i mam szacunek do ich niezalezności i upodobań. Tak, pies powinien spelniac oczekiwania właściciela ale linia jest bardzo cienka. Co pies to inny charakter.Jeżeli wybieramy psa z najlepszej hodowli i oczekujemy zachowań w 100% zgodnych ze wzorcem to możemy się zawieść. Jeżeli nie będziemy pracować z psem, rozwijać więzi i traktować jak przedmiot to nie oczekujmy zbyt wiele. Mam taka teorie, że nawet dobrze ułożony pies może diametralnie się zmienić. I nie chodzi tu o to, że jak twierdza niektorzy, są takie rasy, ktorym "odbija". Chodzi o to, ze każdej akcji towarzyszy reakcja. Ta akcja-z naszej strony może być nawet niezamierzona ale pies odbierze sygnal i jego zachowanie zmieni się-dla nas, nie wiadomo dlaczego?
Nie chce pisac epistoły na początek. Może tylko zdanie o dominacji. Nie ma dominacji jako takiej: przywodca stada w naszym rozumieniu, lider, pokazujący droge reszcie i kierujący dzialaniami . Teoria o dominacji wzięła sie z walki zwierząt o pierwszeństwo w prokreacji. I jeżeli mówimy o hierarhii w stadzie to dotyczy ona osobnikow uprzywilejowanych w przekazywaniu swoich genów.
F&M
Wysłany: Śro 7:59, 03 Wrz 2008
Temat postu: O dominacji po prostu ze sobą nie rozmawiamy
Przeczytałam ciekawą dyskusję na temat semantyki stosowanych pojęć.
Mam dwoje przyjaciół - są nimi moje psy. Moi przyjaciele (połtoraroczny pies i suka - rodzeństwo mieszańców) od zawsze są razem. Wzięłam je jako sześciotygodniowe szczenięta. Były i nadal są uczone wpółistnienia w stadzie ludzko-psim wg tych samych zasad, by nie powiedzieć wartości.
To, co wydaje się być wspólne, to psia miłość i przywiązanie, jakim nas obdarzają. To, co jest różne - to cała rzeszta. Dwa zwierzęta - dwie różne osobowości, inne predyspozycje, inne charaktery, inne rozumienie własnych ról.
Dla przykładu - suka wyprowadzana na spacer - obojętnie, czy idzie na smyczy, czy biega po łące, odstrasza ode mnie wszystkie inne psy szczekając. Pies prowadzony na smyczy obojętnie mija współbratymców, a podczas biegania po łące, z każdym chce się wyłącznie bawić. Ten sam pies wykazuje oznaki agresji wobec nieznanych sobie osób wchodzących do mieszkania, suka zaś w tej samej sytuacji jest uosobieniem dobrych manier.
Każde ze zwierząt przychodzi na wezwanie, niezależnie od sytuacji, w jakiej to ma miejsce. Każde z nich czuje się odpowiedzialne za stado na swój sposób, szczególnie wtedy, gdy biegają po terenie wokół domu (nie tolerują zbliżania się do płota luidzi i zwierząt).
O dominacji po prostu ze sobą nie rozmawiamy.
Gość
Wysłany: Czw 9:40, 10 Sty 2008
Temat postu:
tessciowa napisał:
Najważniejsze by metafora do głowy właścicieli trafiała.
witam,
czekam na zarejestrowanie na forum i nie omieszkam się przedstawić, natomiast bardzo zainteresowało mnie forum, poruszane w nim tematy, dlatego piszę już teraz
uważam , że nie problem w tym, aby "nowa wiedza" trafiła do głów właścicieli, ale w dużej mierze w systematyczności egzekwowania nowosci, a z tym jak wiemy wielu ma problemy, również i ja. Zawsze to co nowe, inne i wymaga nakładu pracy jest przyjmowane z oporami. Zmiany nawyków przychodzą nam o wiele trudniej niz naszym czworonogom.
tessciowa
Wysłany: Pon 18:00, 02 Kwi 2007
Temat postu:
Najważniejsze by metafora do głowy właścicieli trafiała.
wierzba
Wysłany: Nie 22:27, 01 Kwi 2007
Temat postu:
tessciowa napisał:
Pisałam o modyfikacji w sensie relacji pies dominant - człowiek podporządkowany. W tym wypadku człowiek wydaje dobra na rządanie psa np. wymuszanie zabawy, określanie terminu i czasu spacerów, określanie czasu pielęgnacji. W normalnym układzie ten, który realnie dysponuje to ten który posiada i wydaje dobra, a nie ten który wymusza.
Określenie "dominant" samo w sobie nie jest czytelne w odbiorze (przez człowieka), bo co to znaczy dominować? na czym polega dominowanie? ano właśnie na dysponowaniu dobrami, na których psu zależy ale tylko w sytuacji gdy dysponent - posiadacz jest również organem decyzyjnym. W innym przypadku mamy do czynienia z zaburzeniem hierarchi.
Teśsciowo, w takim razie nie mogę się z Tobą nie zgodzić
W praktyce stosuję metaforę: Człowiek jest szefem WIELKIEJ KORPORACJI, pies - sprząta tylko biura (człowiek jest odpowiedzialny za wszelkie decyzje, pies - o ile jest zatrudniony, wypełnia proste i klarowne polecenia i nie musi się niczym innym przejmować).
Ludzie to bardziej rozumieją, niż zalecenie: "trzeba zmienić rangę socjalną psa w stadzie mieszanym / ludzko-psim/"
tessciowa
Wysłany: Pią 19:58, 30 Mar 2007
Temat postu:
Pisałam o modyfikacji w sensie relacji pies dominant - człowiek podporządkowany. W tym wypadku człowiek wydaje dobra na rządanie psa np. wymuszanie zabawy, określanie terminu i czasu spacerów, określanie czasu pielęgnacji. W normalnym układzie ten, który realnie dysponuje to ten który posiada i wydaje dobra, a nie ten który wymusza.
Określenie "dominant" samo w sobie nie jest czytelne w odbiorze (przez człowieka), bo co to znaczy dominować? na czym polega dominowanie? ano właśnie na dysponowaniu dobrami, na których psu zależy ale tylko w sytuacji gdy dysponent - posiadacz jest również organem decyzyjnym. W innym przypadku mamy do czynienia z zaburzeniem hierarchi.
wierzba
Wysłany: Pią 14:06, 30 Mar 2007
Temat postu:
tessciowa napisał:
Niestety ta nazwa (m.in. za książką Fishera i Fennel) wparowała z przytupem w świat właścicieli psów. Obecnie większość tłumaczy praktycznie wszystkie zachowania jako próby dominacji. Tak się moim zdaniem nie da. Tym bardziej, że w pracy z psami spotkałam się naprawdę z nielicznymi przypadkami prób lub układów dominacyjnych z psem w roli głównej. Zdecydowanie częściej spotyka się zaburzenia hierarchii wynikające z braku umiejętności prawidłowego odczytania psich zachowań, niespójnością komunikacji, czego efektem jest wypchnięcie na pozycję alfa psa, który kompletnie się do tego nie nadaje. Koniec końców taki pies czuje się niepewnie w roli odpowiedzialnego za stado, reaguje nieadekwatnie do sytuacji, jest nerwowy i żyje w ciągłym napięciu (okrutnie uprościłam).
W wypadku psów i ludzi typowa relacja dominant - podporządkowany (spotykana np. między wilkami) uległa zmiania. W stadzie wilczym dominacja opiera się w skrócie na kolejności dostępu do różnych dóbr. Jak to przełożysz na ludzi i psy? Generalnie to podporządkowany jest w pewnym sensie dysponentem dóbr (np. jedzenie, zabawki, itp), w stadzie to dominant jest dysponentem. Tutaj mamy do czynienia z różnymi formami wymuszania wydania dóbr. Nastąpiła więc pewna modyfikacja klasycznej dominacji.
Może i masz rację, jak to zwał, tak to zwał, chodzi o to by człowiek był dysponentem dóbr, a nie dał się wmanewrować w funkcję "sekretarki".
Ja jestem "dysponentem dóbr, moja jest karma, moje sa zabawki, których użyczam psom, jak mam ochotę (nie dostają ich, gdy same chcą, ani też nie maja ich na stałe. Oba rozumieją korektę "mine!" (moje!) i oddaja zbawkę jak zdecyduję o końcu zabawy. Podporzadkowany nie jest żadnym "dysponentem", nie rozumiem o jakiej "modyfikacji myślisz". Zgadzam się, że ludzie słabo znają swoje psy nie potrafią się z nimi komunikować właściwie, ale to już jest kwestią edukacji.
tessciowa
Wysłany: Czw 19:31, 29 Mar 2007
Temat postu:
Niestety ta nazwa (m.in. za książką Fishera i Fennel) wparowała z przytupem w świat właścicieli psów. Obecnie większość tłumaczy praktycznie wszystkie zachowania jako próby dominacji. Tak się moim zdaniem nie da. Tym bardziej, że w pracy z psami spotkałam się naprawdę z nielicznymi przypadkami prób lub układów dominacyjnych z psem w roli głównej. Zdecydowanie częściej spotyka się zaburzenia hierarchii wynikające z braku umiejętności prawidłowego odczytania psich zachowań, niespójnością komunikacji, czego efektem jest wypchnięcie na pozycję alfa psa, który kompletnie się do tego nie nadaje. Koniec końców taki pies czuje się niepewnie w roli odpowiedzialnego za stado, reaguje nieadekwatnie do sytuacji, jest nerwowy i żyje w ciągłym napięciu (okrutnie uprościłam).
W wypadku psów i ludzi typowa relacja dominant - podporządkowany (spotykana np. między wilkami) uległa zmiania. W stadzie wilczym dominacja opiera się w skrócie na kolejności dostępu do różnych dóbr. Jak to przełożysz na ludzi i psy? Generalnie to podporządkowany jest w pewnym sensie dysponentem dóbr (np. jedzenie, zabawki, itp), w stadzie to dominant jest dysponentem. Tutaj mamy do czynienia z różnymi formami wymuszania wydania dóbr. Nastąpiła więc pewna modyfikacja klasycznej dominacji.
Może i masz rację, jak to zwał, tak to zwał, chodzi o to by człowiek był dysponentem dóbr, a nie dał się wmanewrować w funkcję "sekretarki".
wierzba
Wysłany: Czw 17:11, 29 Mar 2007
Temat postu:
[quote="tessciowa"]Ja zdecydowanie wolę być liderem niż dominantem.
Według mnie to tylko kwestia nazewnictwa, lider, dominant, alfa - psom jest wszystko jedno
! Chodzi tylko o to by przekazać swojemu psu informację, że może wyluzować, bo naprawdę nie do niego należy podejmowanie decyzji w sprawie stada
.
Dla Scottie'go ja nazywam sie pewnie "Scottie wyp....j z kuchni", a dla Shamrock - " Stay off you silly bitch!!!"
.
Co za różnica! Jeśli potrafisz się komunikować z psami (a sądzę, że tak) możesz swoją pozycję względem nich nazwać jakkolwiek.
A może należałoby ogłosić na FORUM konkurs na właściwe słowo?
tessciowa
Wysłany: Czw 8:49, 29 Mar 2007
Temat postu:
W większości wypadków to pies jest wypychany na miejsce dominanta, na skutek niespójnych lub błędnych komunikatów, wysyłanych przez człowieka.
wierzba
Wysłany: Wto 23:04, 27 Mar 2007
Temat postu: Re: dominacja
tessciowa napisał:
Ostatnio długo się zastanawiałam nad następującymi pytaniami:
Czy psy chcą nas tak na prawdę zdominować? Co by o tym świadczyło? Na ile tworzymy spójne stado z psami we własnym domu?
Biologia dostarcza wielu przykładów komunikacji międzygatunkowej opartej na współpracy (np., pawiany płaszczowe reagują na sygnały alarmowe jeleni, które im towarzyszą / bo pawiany jedzą niechlujnie i upuszczają dużo liści, których jelenie nie mogą dosięgnąć/, gdy te wykryją niebezpieczeństwo naziemne, a jelenie świetnie rozpoznają zawołania alarmowe pawianów, gdy zbliża się ptak drapieżny). Taka współpraca to protokooperacja, która może potem ewoluować w inne formy symbiozy. Czy zdolność czytania pewnych sygnałów nadawanych przez zwierzęta należące do dwu bardzo odmiennych gatunków oznacza możliwość utworzenia spójnego stada? Wydaje mi się, że nie. Każdy gatunek ma swoją niszę ekologiczną, do której jest również behawioralnie przystosowany.
Ludzie i psy to gatunki, które przez ostatnie 10000lat wykształciły pewne formy protokooperacyjnego związku dzięki pewnym cechom wspólnym:
- jesteśmy neoteniczni (zachowujemy młodzieńcze cechy umysłu w wieku dojrzałym, o czym świadczy np, zdolność do zabawy),
- potrafimy utrzymać dość długo (w granicach określanych kulturowo) kontakt wzrokowy (przy czym dla dwojga ludzi może on oznaczać albo uwielbienie, albo prowokację; dla dwóch psów - najczęściej prowokację, dla pary człowiek - pies , i jedno i drugie, zależnie od kontekstu sytuacyjnego / np., zastraszanie człowieka vs. żebranie o smakołyki/).
- mamy zamiłowanie do footballu (chociaż ludzie nie zjadają piłek
),
- uwielbiamy się perfumować (choć nie dzielimy tych samych
gustów
to jednak zapachu używamy albo jako afrodyzjaku, albo odstraszacza
),
- żyjemy w dynamicznych, hierarchicznych, patriarchalnych ( psy zawsze, ludzie na ogół) systemach społecznych, których członkowie (w dobrze pojętym interesie własnym) nie powinni przegapiać szans na uzyskanie komfortowych przywilejów ( u obu gatunków przywileje socjalne zwiększają szanse sukcesów reprodukcyjnych).
Mimo tych ( i pewnie też innych analogii
), różnimy się znacznie!
Żyjemy w innych niszach ekologicznych, które na dodatek mogą się pokrywać częściowo pod względem preferencji pokarmowych. Co to oznacza? Oznacza to KONKURENCJĘ (wiedzą o tym wszyscy, którym pies ukradł kilo pachnącej pieczeni
). Nasze ludzkie biologiczne adaptacje są w porównaniu z psimi, bardzo rachityczne (kiepsko biegamy, nie mamy łamaczy, nigdy nie wychodujemy tyle futra, rzadko udaje nam się coś upolować zębami, mamy podatną na uszkodzenia skórę, za duzo mówimy, kiepsko czytamy niewerbalne sygnały nadawane przez współplemieńców, nie mamy dobrego węchu itd.). Jedyną naszą szansą na przetrwanie i utrzymanie globalnego zasięgu jest nasza kultura. Psy osiagnęły sukces ewolucyjny wykorzystując te swoje "maślane spojrzenia", by się pod nią "podczepić" (choć niewątpliwie rasy takie jak buldog angielski i wiele innych musiały zapłacić za to cenę dość wysoką
musiały stać się brzydkie i "zgodzić" na problemy zdrowotne).
Psy gryzą, są silniejsze od nas i cwane, a to mi zupełnie wystarcza, by je kochać, ale z wyższej pozycji hierarchicznej.
Czy psy próbują nas zdominować? TAK, bo są inteligentne. Jeśli zwierzę jest inteligentne, to cechuje je plastyczność zachowań i zdolność do wnikliwej obserwacji, uczenia się, zapamiętywania i kojarzenia. Jeśli jesteś inteligentny, nie wolno ci przegapiać okazji na poprawę swojej egzystencji i statusu w stadzie (rozmiar nie ma tu absolutnego znaczenia, inaczej Yorkshire Teriery i inne mniejsze lub większe bestie, dawno dałyby spokój naszym łydkom /i tak zmęczonym/, wiecie co mam na myśli
).
Czy można z nimi utworzyć spójne stado? Tak, o ile jest się wystarczająco inteligentnym, żeby zdobyć i stosować wiedzę na temat naszej ludzko-psiej stycznej niszy komunikacyjnej (dajmy sobie spokój z uczłowieczaniem psów, użyjmy naszej inteligencji i w komunikacji z psem "zejdźmy na psy"!).
Pozdrawiam.
tessciowa
Wysłany: Sob 15:24, 24 Mar 2007
Temat postu:
Człowiek ma potrzebę tłumaczenia sobie pewnych spraw w sposób dla siebie zrozumiały. Zwykle było tak, że pewne mało zrozumiałe sprawy tłumaczono sobie w oparciu o ludzkie zachowania czy uczucia. Myślę, że tutaj leży problem antropomorfizacji. Dobrze gdy jest ona świadoma. Ja tam lubię o psie powiedzieć "moja suka powiedział".
Autorytet, jasno określone zasady, konsekwentne wymaganie to wszystko (i wiele innych) daje psu poczucie bezpieczeństwa, prawidłowy rozwój psychiczny, a nam psa dobrze wychowanego oraz mało problemowego.
Nie wiem czemu tylko my piszemy
joanna
Wysłany: Pią 20:34, 23 Mar 2007
Temat postu:
Zwierzę towarzyszące ma spełniać oczekiwania właściciela....Taka jest prawda. No a te oczekiwania sa rózne..Antropomorfizmu nie pozbędziemy się pewnie - nikt i nigdy nie bedzie od niego całkiem wolny, ale trzeba zachować umiar.
U psów trzeba mieć autorytet (zreszta nie tylko u psów).
A dlaczego tylko dwie osoby tutaj dyskutują na forum ? A reszta ?
tessciowa
Wysłany: Pią 19:58, 23 Mar 2007
Temat postu:
Ja zdecydowanie wolę być liderem niż dominantem. Ogromnie ważna jest dla mnie współpraca (szeroko pojęta). Nie podoba mi się wieczne porównywanie większości zachowań psów jako próby dominacji. Dla mnie samo słowo "sdominant" niesie pejoratywny wydźwięk. Futrzaka traktuję jako współtowarzysza, kompana, przy jasno określonych granicach.
Przeciętny właściciel nie tylko za mało ma kontaktu fizycznego z psem, dodałabym jeszcze nie zapewnianie odpowiedniej ilości zabawa, stymulacji rozwoju umysłowego, nie mówiąc już o zapewnieniu odpowiedniej dawki rychu.
Z problemami komunikacyjnymi jest tak (tak myślę), jeśli ludzie mają problem ze zrozumieniem siebie na wzajem i nie chcą się siebie uczyć, to jak mogą prawidłowo komunikować się z własnym psem. Jest tyle stereotypów, które tak na prawdę są głupie, a wszyscy w nie wierzą.
joanna
Wysłany: Pią 13:16, 23 Mar 2007
Temat postu:
Nie każdy nadaje się na szefa - zarówno wsród psów jak i wśród ludzi (czy każdy chce być dyrektorem ?)
Ale czasem pies (czy człowiek) "musi" byc szefem - bo takie sygnały otrzymuje od innych członków stada. "Jesteś królem" - mówią własciciele, choć dany pies może wcale nie czuć się dobrze w tej roli....No ale jeśli wszyscy tego od niego chcą ?
Jeszcze gorzej jak przekazy sa sprzeczne - raz ma być królem, a raz nie, no i wtedy pies sam juz nie wiem co jest grane...Tak jest często.
A tak poza tym, sądze , że ludzie mają generalnie za mało kontaktu fizycznego ze swoimi psami - za mało przewalania po podłodze, dotykania, zaglądania w zęby, itd. Psa sie głaszcze, poklepie i to wszystko.
::
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
::
template subEarth by
Kisioł
.
Programosy
::
Regulamin